Słowo Boże,  Varia

Przypowieść czy opowieść?

Skarb, perła, sieci – do nich odniósł się Jezus w przypowieściach o królestwie niebieskim, których słuchaliśmy w czasie liturgii słowa XVII niedzieli zwykłej (Mt 13,44-52).

Pod koniec swojej mowy Pan zapytał uczniów: „«Zrozumieliście to wszystko?». Odpowiedzieli Mu: «Tak»”. Przyznam szczerze, że ja nie przytaknęłam aż tak zdecydowanie jak apostołowie, 😉 dlatego zastanawiając się nad tymi słowami w ostatnich dniach, sięgnęłam do książki Thomasa Keatinga Królestwo Boże jest jak… (Kraków 2003), by lepiej przywołane przed chwilą przypowieści zrozumieć. Założyciel i duchowy przewodnik Ruchu Odnowy Kontemplacyjnej komentuje w niej wybrane parabole, którymi posłużył się Chrystus – także tę o ukrytym skarbie, która otwierała perykopę czytaną w ostatnią niedzielę.

W lekturze jego rozważań zatrzymałam się nad wątkiem związanym ze znalezieniem schowanych w ziemi precjozów. Amerykański trapista przypomina w tym kontekście przede wszystkim o tym, że skarb istnieje zanim człowiek go znajdzie, więc zawsze jest szansa, że można na niego natrafić. Ktoś powie, że to truizm, a jednak i w naszym codziennym doświadczeniu jest podobnie. Trochę jak z totolotkiem, w który – choć nie jest ukryty jak skarb – zawsze ktoś gra, a co więcej – co jakiś czas nawet pada w nim najwyższa wygrana. „Milion w środę, milion w sobotę” – głosiło wiele lat temu loteryjne motto. A inne: „Żeby wygrać, trzeba grać”. No tak, ale człowiek z przypowieści wcale nie szukał skarbu (nie zagrał, nie puścił zakładu). Po prostu na niego natrafił. „Znalazł go pewien człowiek” – lakonicznie opowiada Jezus. To tak, jakby znalazł na ulicy kupon z odpowiednio skreślonymi liczbami i trafił „szóstkę”.

Czy to w porządku? Delikwent, o którym mowa, nie przeszedł żadnej próby, nie podjął żadnego wysiłku, by zdobyć fortunę. Znalazł. I już… Oczywiście, sprzedał to, co miał, żeby wejść w posiadanie tego kawałka roli, ale domyślamy się, że wartość skarbu przewyższyła wartość tego, co wcześniej posiadał. Może byli ludzie bardziej predysponowani do tego, by zrobić ze skarbu dobry użytek? Może byli tacy, używając analogii do totolotka, którzy przez lata dzień w dzień wysyłali zakłady, którzy mieli wspaniałe plany i pomysły na to, jak spożytkują te miliony, które in spe miały pojawić się na ich koncie… A jednak to nie oni nie wygrali, to nie dla nich wyniki losowania okazały się szczęśliwe…

Czy podobnie nie jest z ludźmi, którym Bóg podarował skarb, jakim jest Jego Syn, których obdarza łaskami i dobrocią? My też ani nie podjęliśmy wysiłku zdobycia tych Bożych skarbów, ani nie nie mamy jakichś szczególnych kwalifikacji, by podjąć za nie odpowiedzialność, dobrze wykorzystać, podzielić się nimi. Czy to nie kolejny skandal wywołany przez Boga? Arcybiskup Ryś pisał kiedyś o skandalu miłosierdzia. W przypadku tej ewangelii można by powiedzieć o skandalu obdarowania nas przez Boga tym, co najcenniejsze, o skandalu Bożej szczodrości.

Czy naprawdę nie powinno być tak, że każdy chrześcijanin podejmuje jakiś niesamowity wysiłek, by zdobyć to, co w Bożej rzeczywistości unikatowe? Postarać się i wysilić? Zadałam sobie to nieco zadziorne pytanie także pod wpływem obserwowania reakcji naszych pociech na przygody Indiany Jonesa z pierwszej i drugiej części filmowej serii o tym wyjątkowym podróżniku. Były emocje wyrażone śmiechem, napięciem, przejawiające się na ich fizjonomiach… I trudno, żeby ich nie było, skoro na ekranie był i poszukiwacz, i legendarny artefakt, i przygoda, i ryzyko… Były też próby. Jeśli jesteś poszukiwaczem, to przecież zanim zdobędziesz skarb, musisz być poddany jednej z nich, jakiemuś testowi, badaniu (jak w Indiana Jones i ostatnia krucjata, gdy należało wybrać odpowiedni kielich, który miał okazać się świętym Graalem).

Czy w przypadku chrześcijaństwa nie jest inaczej? „W chrześcijaństwie – pisał Keating – ryzyko polega na tym, że skarb życia wiecznego jest nam dany bez szukania go. On jest na wyciągnięcie ręki. Królestwo jest pośród nas i w nas. Jest to skarb związany z naszym uczestnictwem w życiu samego Boga, którego nie można porównać z niczym innym. Większość ludzi ze względów praktycznych nie interesuje się nim. Bo jeśli ktoś otrzymuje go pod koniec dnia, bez pracy w spiekocie dnia, taki dar nie jest właściwie doceniany. Albo nawet jeśli jest doceniany, to może być użyty do celów przyziemnych (…) lub po prostu zakopany, aby nikt z niego nie skorzystał”.

Zastanawiam się na ile wytrwalej i aktywniej szukalibyśmy ewangelicznych skarbów, a przede wszystkim Skarbu, którym jest Chrystus, gdyby był tak trudny do zdobycia jak Arka Przymierza, wspomniany już święty Graal czy Bursztynowa Komnata. Gdyby z jego zdobyciem wiązało się niebezpieczeństwo i zagrożenie. Czy wyruszalibyśmy w dalekie wyprawy, by spróbować? Czy podejmowalibyśmy ryzyko? Starali się bardziej? Może przygoda wiary wydałaby nam się wówczas bardziej epicka i byłaby grą wartą świeczki?

Może wyruszylibyśmy w podróż ku Bogu niczym Bilbo Baggins porzucający swoje spokojne Shire, by przeżyć wspaniałe nowe doświadczenie, by mieć poczucie, że tworzy się historię, że staje się bohaterem opowieści, która przy jego udziale się pisze? Zapewne i w tym tkwi moc i urok Tolkienowskich dzieł, że dają nam „udział” właśnie w takiej historii, w takiej przygodzie.

A może właśnie taką przygodę proponuje nam Bóg, tylko my nie dostrzegamy jej w naszej codzienności, w której na wyciągnięcie ręki mamy Skarb, który On nam dał… Skarb, który wydaje nam się zdobyty, podczas gdy zapominamy, że jest On stale do zdobycia. Już Go mamy i jednocześnie jeszcze nie.

Przy okazji często myślimy, jak pisał kiedyś o. Zdzisław Kijas, że „dobro osiąga się nieświadomie i mimochodem, że wiarę przeżywa się bez trudności, że doskonałość przychodzi sama, że wystarczy przeżywać kolejne godziny i wszystko będzie dobrze” („Znalazł go pewien człowiek”). A prawda jest taka, że „szlachetność kosztuje, a dobro często wymaga poświęcenia, że w życiu bliscy mogą zdradzić, a przyjaźń może zostać poddana próbie”. Wiara uczy: „aby osiągnąć dobro – nie wystarczy go tylko pragnąć. We wszystko trzeba zaangażować życie i czas, trzeba zdobyć się na wysiłek i nie uciekać, kiedy pojawią się pierwsze trudności” („Uradowany poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę”).

A zatem może warto na nowo przyjrzeć się Chrystusowi, wierze i w ogóle naszej duchowej wędrówce? Gdy On i one stają się naszym wewnętrznym skarbem, „to wtedy pragniemy – przekonuje Keating – poświęcić więcej czasu na modlitwę, na ciszę i na samotność”. Wtedy pragniemy sprzedać wszystko, co mamy, by mieć ten skarb na własność… Ale to już inna opowieść o wewnętrznej drodze i duchowej przygodzie, której nie powstydziłby się wywołany już do tablicy autor Silmarillionu, Hobbita i Władcy Pierścieni. Sam zresztą zachęcał syna, Christophera, do zwrócenia się ku Jezusowi w Eucharystii takimi słowami: „Z ciemności mojego pełnego udręki życia ukazuję ci jedyną, największą rzecz wartą kochania na ziemi: Przenajświętszy Sakrament… Tam znajdziesz poryw serca, chwałę, honor, wierność i prawdziwą drogę wszystkich twoich miłości na ziemi”.

Reflektując nad przypowieściami, warto zatem zerknąć na nie czasem jako na opowieści, które przypominają nam o Skarbie, który z jednej strony już nam dany, już zdobyty, już na wyciągnięcie ręki, a z drugiej – stale urzeczywistniający się, zdobywany, poszukiwany… I choć nie zawsze wyrywa nas z prosty codzienności, choć nie przenosi nas magicznie do epickiego Śródziemia (nie o to zresztą chodzi, by wiara miała nas uwalniać od codzienności jak od czegoś uciążliwego) to sam zstąpił na ziemię, by pielgrzymować po niej z nami, przez wszystkie dni. To On sam sprawia, że droga z Nim może być bardziej homerycka niż Iliada i Odyseja.

Tak… Poryw serca, chwała, honor, wierność i prawdziwa droga. Czy to nie epickie par excellence?

2 komentarze

  • Fotograf

    Świetny artykuł. Naprawdę dobrze napisane. Wielu autorom wydaje się, że mają rzetelną wiedzę na opisywany temat, ale niestety tak nie jest. Stąd też moje pozytywne zaskoczenie. Świetny artykuł. Zdecydowanie będę rekomendował to miejsce i często wpadał, aby zobaczyć nowe posty.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.