Zawsze myśl o niebie – ks. Jana Machy zachęta do świętości

Nie tak dawno przeżywaliśmy Wszystkich Świętych. Nasza myśl nadal ukierunkowana jest na „wszystkich tych, którzy żyli przed nami i […] osiągnęli wieczne szczęście przebywania z Bogiem w niebie”. Reflektujemy nad życiem znanych i nieznanych z imienia ludziach błogosławieństw – tym bowiem fragmentem – o błogosławieństwach – zaczerpniętym z Ewangelii wg św. Mateusza, karmił nas w dniu Wszystkich Świętych Kościół. Kazanie na Górze, którego część stanowi treść Ośmiu błogosławieństw, może niepokoić, zachęcać naszą logikę i nasze kalkulacje dotyczące życia, do „gimnastyki”, elastyczności i przekraczania zarówno siebie, jak i utartych przekonań o tym, co jest istotą bycia „szczęśliwym”, „błogosławionym”. Inaczej bowiem pojęcia te są rozumiane w kluczu doczesności, inaczej zaś definiuje je Jezus… Bo, jak mówi w innym fragmencie – „nie tak jak daje świat, Ja wam daję…” (J 14,27)…

Jezus roztacza przed słuchaczami przesłania błogosławieństw – a tym samym przed nami – perspektywę dalszą niż ziemskie powodzenie – wskazuje na niebo. Jednak „niebo” to w Jego słowach nie licha nagroda pocieszenia, nie utopia, nie mrzonka, nie ułuda ani abstrakcja, ani mamidło, ale to rzeczywistość, dla której warto żyć wbrew logiki świata, ale także dla tego świata poprzez stawanie się Bożym zaczynem miłości i dobra, wskazującym właśnie na wieczność, na niebo, na Niego samego.

W tym kontekście listopada warto wspomnieć wyjątkowego człowieka, którego beatyfikacja odbędzie się w Katowicach 20 listopada br.  Jest nim ks. Jan Macha – prezbiter i męczennik – człowiek błogosławieństw.

Jan Macha urodził się w 1914 roku w Chorzowie Starym. Młodość przeżywał bardzo aktywnie, angażując się m.in. w organizacjach – zarówno świeckich, jak i religijnych (w Stowarzyszeniu Młodzieży Polskiej, Żywym Różańcu), uczył się grać na instrumentach, a przede wszystkim był aktywny sportowo (jako piętnastolatek zaczął trenować piłkę ręczną i w tej dyscyplinie osiągnął spore sukcesy). Po maturze postanowił jednak wstąpić do seminarium, oddając życie na służbę Bogu i ludziom. Jego pierwsze podanie zostało odrzucone ze względu na brak miejsc, dlatego po rocznym studiowaniu na Wydziale Prawa UJ, podjął drugą próbę dostania się do seminarium – tym razem udaną. Święcenia kapłańskie przyjął w przededniu II wojny światowej – 25 czerwca 1939 roku, a po wakacyjnym stażu posługę wikariuszowską rozpoczął już w okolicznościach wojny – we wrześniu 1939 roku – w parafii św. Józefa w Rudzie Śląskiej. Jako wikariusz nie tylko sprawował sakramenty, głosił kazania, ale także udzielał się poprzez pomoc, szczególnie wobec tych, którzy najbardziej cierpieli z powodu wojennej zawieruchy. Niósł wsparcie wszystkim, nie wykluczając nikogo z powodu narodowości (polskiej bądź tej o konotacjach niemieckich). Stopniowo osaczany, został aresztowany we wrześniu 1941 roku. Więziony przez ponad rok, został w lipcu 1942 roku skazany na karę śmierci (poprzez ścięcie), którą wykonano 3 grudnia 1942 roku

Beatyfikacja śląskiego księdza, który na wzór Chrystusa „umiłował do końca” została niedawno przede wszystkim z przyczyn epidemicznych przełożona na przyszły rok. Arcybiskup Wiktor Skworc, przekazując informację o zmianie terminu uroczystości beatyfikacyjnych, zachęcał, aby czas, który nas dzieli od beatyfikacji, wykorzystać, by jeszcze lepiej poznać ks. Jana, oraz by się z nim prawdziwie zaprzyjaźnić i przyjąć treści, które były tak bardzo istotne w jego życiu.

A jedną z tych treści była właśnie wiara w niebo, która – wg ks. Jana – powinna być tym, co wypełnia nasze myśli, codzienność i motywuje do stałej przemiany.

To symptomatyczne, że 82 lat temu, 1 listopada 1939 roku, w kazaniu wygłoszonym w uroczystość Wszystkich Świętych, właśnie w tym kluczu zwracał się do rudzkich parafian.

W swoim kazaniu nie tylko wyrażał radość z tego dnia, jaki daje Kościół, by uczcić tych, którzy wybrali logikę nieba i byli jej wierni do końca, ale także cieszył się, że Kościół na czci nie poprzestaje, bo jak mówił:

Najlepiej czci świętego ten, kto go naśladuje. I my powinniśmy uczcić świętych, naśladując ich życie. Ale co znaczy naśladować Świętych? Znaczy to podążać za nimi do nieba. Dążenie do nieba – to zadanie zbyt ogólnikowe, a przeto mało praktyczne. Zacznijmy od rzeczy mniejszych, bardziej określonych i łatwych do wprowadzenia w czyn; zacznijmy od tego, że będziemy częściej niż dotychczas myśleli o niebie. Myśl o niebie – oto nakaz dzisiejszej uroczystości. Jeżeli go wiernie spełnisz, uczynisz wielki krok naprzód.
Myśl o niebie!

Ksiądz Jan, odwołując się do nauczania Chrystusa pozostawionego na kartach czterech Ewangelii, przypomina, że stale zachęcał On nas do tego, abyśmy nie spuszczali oka z niebieskiej ojczyzny. Znajduje tu przecież zastosowanie zasada znana nam z codziennego doświadczenia – jeśli za kimś tęsknimy, zrobimy wiele, by z nim  być; jeśli tęsknimy za niebem, to „z tęsknoty zrodzi się czyn – rzetelny wysiłek osiągnięcia tego, za czym dusza tęskni, czego pożąda”. Podobnie –

O czym może myśleć więzień zamknięty za grubą kratą? O wolności. O czy myśli człowiek, wyrwany z własnej ojczyzny i przeniesiony na grunt obcy? O kraju swoim, o domie rodzinnym. O czymże tedy powinien myśleć każdy człowiek, który przecież lepszą swą cząstkę – duszę – wziął z nieba? – O niebie. Niebo to nasza prawdziwa ojczyzna, to nasze dziedzictwo.

Ksiądz Jan nie mógł wtedy jeszcze wiedzieć, że niecałe dwa lata później (został aresztowany we wrześniu 1941 roku) sam będzie więźniem, z nadzieją czekającym na uwolnienie. Tym bardziej przejmująco brzmią słowa, będące puentą jego kazania z tamtej uroczystości:

A zatem najmilsi, myślcie o niebie, myślcie o niebie zarówno w kościele, jak i w domu, zarówno przy pracy, jak i w chwilach odpoczynku. Myśl o niebie gdy wstajesz ze snu, gdy kładziesz się do łóżka; myśl o niebie gdy klękasz do pacierza, gdy siadasz do posiłku. Myśl o niebie gdy ci wesoło na duszy, byś w weselu nie przebrał miary; myśl o niebie, gdy gniecie cię smutek i trwoga, byś nie stracił cierpliwości i nie zapomniał, że czuwa nad tobą Bóg, który jest ucieczką i mocą naszą i pomocnikiem we wszystkich uciskach naszych. W szczególniejszy sposób myśl o niebie w chwili pokus i doświadczeń, byś nie upadł. Myśl o niebie, a z tej myśli zrodzi się nie jeden dobry czyn, dobre zaś czyny wysłużą ci sowitą u Boga zapłatę. Amen.

Być może w czasie długich dni uwięzienia wracał pamięcią do tamtych słów? Być może właśnie ta myśl – myśl o niebie – była tym, co – w chwilach cierpień, duchowego i fizycznego bólu, niepewności, tęsknoty za rodziną i parafią – niosło nadzieję i otuchę, i pozwalało pamiętać, że w jego położeniu czuwa nad nim Bóg. Być może w cieniu tej myśli dojrzewała w nim zgoda na wypełnienie się w jego życiu Bożej woli, być może z tej myśli rodziły się jego więzienne listy, w których porusza jego pełne zaufania powierzenie się Bogu. Jak pisał: „mój kochany Zbawca jest moim jedynym Pocieszycielem i moim Życiem”, to w Nim mieszkała jego pewność i nadzieja.

*

Być może zbyt rzadko myślimy o niebie nie jako o czymś abstrakcyjnym, ale jako o rzeczywistości, do której zmierzamy. Być może niezbyt często zdajemy sobie sprawę, że nie mamy tutaj żadnego stałego miasta, ale mamy szukać tego, które ma przyjść (por. Hbr 13,14). Być może wciąż w naszej ziemskiej podróży zapominamy o jej celu, tracąc go z oczu, żyjąc z dnia na dzień. Ale być może łatwo nam myśleć o niebie jako o celu, gdy nie doświadczamy prześladowania, gdy nie patrzymy na świat zza więziennej kraty? Być może. Ale tym mocniej przemawia do nas świadectwo ks. Jana i innych męczenników cierpiących prześladowanie dla sprawiedliwości – tych pielgrzymów ku niebu, szczególnie umęczonych drogą, o których – nieświadomie uprzedzając własną życiową drogę – ks. Jan w pierwszolistopadowej homilii mówił:

dla śmiertelnie znużonego pielgrzyma wystarczy nieraz ujrzeć z daleka nikły płomyk w oknie domu, a wnet nowe siły weń wstępują i pozwalają mu szczęśliwie dotrzeć do kresu wędrówki. Myśl o niebie, to nie płomyk nikły, nie mały ogieniek, to – słońce jasne, życiodajne, które i świeci i rozgrzewa.

Niech rozgrzewa też naszą codzienność.

*

Źródło fot.: Wikimedia Commons; zob. też fotografie na stronie: www.ksmacha.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.